AFRODYZJAKI NIEUMIEJĘTNIE STOSOWANE, SĄ NIEBEZPIECZNE !


Henri de Toulouse Lautrec to jedna ze śmiertelnych ofiar nadużywania alkoholu, a absyntu w szczególności. Żył 37 lat.

Solum dosis facit venenum

Dawka stanowi o niebezpieczeństwie, tak nauczał Hipokrates. Odnosi się to w szczególności do używek. Innymi słowy afrodyzjaki mogą stanowić dla nas zawsze spore niebezpieczeństwo, o ile stosowane bez umiaru lub kiedy są po prostu trucizną.

Unikaj więc zawsze takich „wynalazków” jak hiszpańska mucha, absynt, kłącza dzikiego irysa (kosaćca), a także korzeń mandragory i lulek.

Osobnym rozdziałem, są w tym kontekście afrodyzjaki, które zamiast przynosić radość i szczęście, przyniosły naszej współczesnej cywilizacji, plagę narkomanii i uzależnień. Koka, mak, konopie indyjskie itp., z ziół bogini miłości, przepoczwarzyły się w nielegalne narkotyki nałogowców. Można tutaj śmiało zadać retoryczne pytanie. Czy to jest ich wina, czy tez nasza ? Solum dosis facit venenum.

Mroki historii nowożytnej, a w szczególności okresy polowania i palenia czarownic, czasy inkwizycji, „krzewienia” wiary chrześcijańskiej pośród ludów Polinezji, Afryki Zachodniej, Ameryki Łacińskiej, czy też Indian Ameryki Północnej, pozbawiły nas dzisiaj całej masy przepisów i receptur od wieków uznawanych za nadzwyczaj skuteczne w podnoszeniu nie tylko libido, ale i w uzdrawianiu tak duszy, jak i ciała.. Praktycznie cała wiedza szamańska i czarodziejska zniknęła z historii cywilizacji, skutecznie wytępiona przez działalność Kościoła.

Wydaje się, iż informacje i przepisy zawarte w niniejszym opracowaniu nikomu nie powinny zaszkodzić, a skoro nie mogą zaszkodzić, to może w niejakim stopniu pomogą nam wszystkim w najprzyjemniejszym z możliwych, pokonywaniu krętych i zawiłych ścieżek uciech cielesnych.

Solum dosis facit venenum.

Myśl ta, w równym stopniu jak narkotyków, dotyczy innych używek, takich jak np. wino:

NADMIERNA ILOŚĆ SPOŻYTEGO ALKOHOLU,
JEST ŚMIERTELNYM WROGIEM PRZYJEMNEGO I UDANEGO WSPÓŁŻYCIA,

A PRZECIEŻ ZWIĄZEK BEZ SEKSU,
JEST JAK WINO BEZ WINOGRON...